wtorek, 8 listopada 2022

The Eldritch Horror.

Last Thursday we had something different. A board game called The Eldritch Horror. It is a game inspired by books by H.P. Lovecraft. We played it long ago and decided to do it yearly around Halloween. Sadly, we had some disruptions like the pandemic, lockdown, etc., so we couldn't continue that tradition until now. Together with Alisdair and Campbell, we tried to save the world... Did we succeed?

W ostatni czwartek mieliśmy coś odmiennego. Planszówka The Eldritch Horror. To gra oparta na prozie H.P. Lovecrafta. Graliśmy w to całe wieki temu i postanowiliśmy by kontynuować to corocznie , gdzieś w okolicach Halloween. Niestety, w międzyczasie pojawiło się kilka utrudnień w postaci pandemii, lockdownów itp., więc nie mogliśmy kontynuować tej tradycji aż do teraz. Razem z Alisdairem i Campbellem postanowiliśmy ocalić świat... Czy nam się udało?



We started very well, however, I decided to fight the monsters without proper preparations. My character almost died. That was a mistake. I discovered that it will be much wiser if I stay closer to the sea (I got extra action if I was on the sea), so I was moving mostly alongside the southern end of our globe. That worked very well and soon I got blessed (pass on 4-6 instead 5-6) and had a magical blade (extra +2 strength and +1 intellect). I was a real monster killer. In the meantime, Campbell our head investigator tried to solve all mysteries (he did 3 from 4), where Alisdair and I tried to kill all the monsters and close all gates which opened during the game. Soon it was too many gates to close and too many monsters to kill (Alasdair's character was lost in action and had to be replaced by another person). During the whole game, all actions push the doom clock up and down. Our clock moved mostly down... Finally, in our last turn, we failed to shut the gate and the clock went down to 0. Yes, the world we know was over!

Zaczęliśmy grę bardzo dobrze, jednak zdecydowałem się walczyć z potworami bez porządnego przygotowania. To prawie zabiło mojego bohatera i był to błąd. Odkryłem, że byłoby bardziej rozważne, by trzymać się bliżej oceanu (miałem dodatkową akcję, jeśli znajdowałem się na morzu), więc głównie poruszałem się wzdłuż południowego krańca naszego globu. To działało bardzo dobrze i wkrótce zostałem błogosławiony (sukces na 4-6 zamiast 5-6) i miałem magiczny sztylet (ekstra +2 siły i +1 intelektu). Stałem się prawdziwym zabójcą potworów. W międzyczasie Campbell nasz główny śledczy rozwiązywał zagadki (rozwiązał 3 z 4), podczas gdy ja wraz z Alasdairem zabijaliśmy potwory i zamykaliśmy wrota, które otwarły się podczas gry. Wkrótce tych wrót i potworów namnożyła się cała masa, zbyt duża by im sprostać (postać Alisdaira została zabita i musieliśmy go zastąpić nową postacią). W grze nasze akcje popychały zegar zagłady w przód lub w tył, nasz poruszał się głównie w tył... W końcu w ostatniej turze nie udało nam się zamknąć bramy i zegar cofnął się na 0. Tak, świat jaki dotąd znaliśmy, przestał istnieć!





Links. Linki.

Campbell (SESWC):

https://www.facebook.com/Seswc.co.uk/posts/5570980126273248

Flickr:

https://www.flickr.com/photos/asienieboje/albums/72177720303519737

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz